Wszystko jedno, czy kariera Kukiza wynika z potrzeb obywateli, ducha
czasu, cech kandydata, naiwności, idealizmu bądź mody wśród wyborców, z
kalkulacji czy słabo rozpoznanych gier. Ona jest już faktem.
Paweł Kukiz rozgrzewa emocje i to nie tylko u wyborców, bo błyskawicznie stał się ważnym graczem w prezydenckim wyścigu.
U niektórych komentatorów i politologów Kukiz wydobywa skłonności
narcystyczne. Bo lubują się w podkreślaniu, że są jedynymi
wtajemniczonymi egzegetami zjawiska pod nazwą Kukiz. W ich mniemaniu
inni tylko błądzą albo czemuś tam ulegają (złemu bądź głupiemu), albo
przylepia im się partyjną naklejkę. Takie zarzuty są zwyczajnie
śmieszne, bo nie ma kanonu dekonstrukcji Kukiza. Tym bardziej że każda
analiza powinna przynajmniej dopuszczać czynniki i mechanizmy
nieoczywiste, ukryte czy też wynikające z kreacji albo dezinformacji.
Jeśli się tego nie bierze pod uwagę, popełnia się grzech naiwności i
prostoduszności. Ale to w sumie tylko margines bez znaczenia dla
zrozumienia zjawiska Kukiz, które opisuję poniżej. W tym opisie nie tyle
chodzi o to, co świadomie zakłada Kukiz, ale jak jest
postrzegane to, co robi i mówi.
Po pierwsze, Kukiz stał się dla wielu wyborców tratwą ratunkową. Część głosujących wcześniej na
PO
(głównie tzw. lemingów) potrzebowała wyzwolenia z niekomfortowej,
przede wszystkim moralnie, pułapki, jaką było bezrefleksyjne popieranie partii Tuska i Kopacz. Nie przerzuciliby głosów na reprezentanta PiS,
SLD,
PSL czy
kandydatów egzotycznych i niepopularnych, więc Kukiz jest dla nich
honorowym wyjściem. Jest też Kukiz tratwą dla kontestatorów, którzy w
większości nie chodzili na wybory. I jest właściwie pewne, że część
nadal nie będzie chodzić, natomiast mają swego kandydata. I jeśli 10
maja 2015 r. uda się Kukizowi zdobyć ponad 10 proc. głosów, a potem
zorganizować jakieś struktury, mogą być skłonni głosować na niego w
wyborach parlamentarnych. Zwolennicy PiS raczej marginalnie
przerzucają na Kukiza swoje poparcie, co nie znaczy, że nie odbiera on
głosów Andrzejowi Dudzie, bo to
jednak nie to samo, co PiS.